sobota, 14 lutego 2015

14th of February, Saturday

~ konbanwa ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Możemy po prostu udać, że to nie jest dopiero druga notka w tym roku?
Możemy, prawda?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeśli ktoś interesuje się z czego jest zaczerpnięta nowa grafika i nie czyta mojego aska - ten śliczny biały kotek to Pangur Bán z The Secret of Kells.
Obejrzałam ten film, który jest swoją drogą bardzo fajny, i stwierdziłam, że chyba pora pożegnać się z Tsukimi, niestety.
Mam nadzieję, że się Wam podoba .w.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ale co to się dzieje, Lavi Ender weszła na bloga.
Dużo z Was błagało mnie na asku (swoją drogą, oczekuję Waszych komentarzy, drogie anonimy, taki był układ) o jakieś znaki życia, jakiegoś posta, jakieś zdjęcia. I mówiąc szczerze, nawet chociaż powiedziałam Wam, że wyjdziemy dzisiaj z Miyu z domu i wreszcie napiszę jakąś notkę, nie zamierzałam tego zrobić.
Ale jednak wstałam, wyszłam i notkę napisałam.
Dlaczego?
Głównie dlatego, że Rin groziła mi nożem.

Rin - Ej Ty!

 Rin - Popatrzże na siebie! A teraz na Majorkę albo na Keksika!

Rin - Można dodawać notki często? Można? Można! Więc ruszaj zad i do roboty!

Ruszyłam więc zad i przybywam z zaświatów, jednocześnie mówiąc Wam, że jednak żyjemy.
I to nawet dobrze się mamy.
Powracamy w Walentynki, ale nie po to, żebyście myśleli, że mamy jakiś Walentynkowy post. 
Bo nie mamy >D
Znaczy wiecie, nie jest tak, że nie mam żadnych Walentynkowych zdjęć. Bo mam jedno. Ale dzisiejsza notka będzie miała zupełnie inny klimat i wszyscy z Was, którzy czytali poprzedniego posta, doskonale wiedzą o czym mówię.
No ale jak już Walentynki to Walentynki i nawet taki zatwierdziały singiel jak ja nie jest w stanie tak po prostu nie zrobić Walentynkowego zdjęcia, prawda?

^ Rin stanowczo odmówiła udziału w tym zdjęciu, co naturalnie nie oznacza, że Was nie kocha ^
^ Rin to po prostu Rin, deal with it ^

Tymże optymistycznym akcentem pokazuję Wam ostatnie "normalne" zdjęcie Miyu, jakie dane Wam będzie w tym poście zobaczyć.
Nie ma za co >D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak naprawdę chciałam zrobić zdjęcia wczoraj. Jak wróciłam ze szkoły to było jeszcze dość jasno i postanowiłam zrobić Wam niespodziankę z okazji piątku trzynastego i napisać notkę.
Ale jak już usiadłam przed komputerem to minęły dwie godziny i kiedy wreszcie wyszłam na zewnątrz, zrobiłam pięć zdjęć i słońce stwierdziło, że idzie spać.
A Wy wiecie, że ja nie lubię publikować postów z tak małą ilością zdjęć, więc stwierdziłam, że to i tak nie ma sensu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wraca już wiosna, co mnie chyba bardzo cieszy. Zima we Wrocławiu i tak nie wygląda zbyt ciekawie, więc dla mnie tak właściwie nie ma różnicy. Jest tylko trochę zimniej i raz na dwa tygodnie spada śnieg, który nie jest nawet śniegiem tylko czymś w rodzaju na wpół rozpuszczonej mazi.
Więc tak, cieszę się, że wraca wiosna.
Wyszłam dziś na dwór, słoneczko świeciło, chmurek nie było. Jednak najdziwniejsze, co do mnie trafiło to dźwięki. Przez długą chwilę tak naprawdę nie wiedziałam, co słyszę, dopiero później sobie przypomniałam - śpiew ptaków! ;3;
Jak ptaki zaczynają śpiewać, to wiosna wraca.
A jak wiosna wraca, to ja nie mam nic przeciwko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak mówiłam w poprzedniej notce, Miyu zalicza zmianę stylu.
Udało mi się skończyć sukienkę, jednak ta, o której pisałam Wam w tamtym poście kompletnie nie wyszła. Cóż, tak to jest, kiedy się porywa z motyką na słońce :')
Jeśli powstałby konkurs na najbardziej krzywą kreację na świecie, to chętnie tamta sukienka wzięłaby z nim udział, zapewniam Was. Nawet zabiegi mające ją "odkrzywić" nie dały żadnych rezultatów - tak naprawdę zrobiła się tylko bardziej krzywa.
Ale kim ja jestem, żeby się poddawać, mimo że tamta nie wyszła, po wielu próbach, które wszystkie również nie wypaliły, udało mi się stworzyć szablon, z którego powstała dzisiejsza kreacja Miyu.
Mówię rzecz jasna o wydarzeniach, które miały miejsce około miesiąca temu :')
Kiedy już skończyłam sukienkę, stwierdziłam, że chcę jeszcze uszyć płaszcz, co też skwapliwie uczyniłam. Oczywiście, on też nie wypalił za pierwszym razem, bo co jak co, ale kim ja jestem, żeby mi wszystko wychodziło, ale po kilku dość drobnych poprawkach nadaje się do użytku.
Ale wystają z niego nitki trochę.
Bo koronka jest znana z tego, że po przecięciu jej, pojawia się milion nitek.
Cieszycie się, że tak Was trzymam w niepewności i nie pozwalam Wam zobaczyć efektów mojej dzisiejszej ciężkiej pracy?
Nie musicie dziękować, hehehe >D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Żeby nie pozostawiać Was w oczekiwaniu, serdecznie zapraszam na dzisiejsze zdjęcia.
Niektóre mogą być do siebie bardzo bardzo bardzo podobne, ale po prostu wszystkie są ładne ;3;




^ jakie śliczne wystające nitki, jakie śliczne ^


^ so mysterious ^






^ trochę więcej wystających nitek ^
^ i nawet trochę wystającego trampka, bo każdy traveller chodzi w trampkach ^




Moje osobiste ulubione to chyba pierwsze, szóste, dziewiąte, dziesiąte i trzynaste. Ale mówiąc szczerze, cała sesja mi się podoba i jestem z niej dumna bardzo ;w;
Naczekaliście się, ale zdjęcia przynajmniej dostaliście ładne, nie? .w.

M - Patrzcie, wyglądam jak księżniczka, prawda? ^u^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Notka miała pojawić się siedem godzin temu, ale z przyczyn technicznych niestety nie udało mi się tego dokonać.
Ale jest. Po prawie miesiącu jest druga notka.
Niezły mam start nowego roku :')
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że Wasz głód na Miyu został zaspokojony xD
Trzymajcie się ciepło i do następnego razu!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ sayonara ~